Części wielkiej maszyny – o etyce projektanta UX

Części wielkiej maszyny – o etyce projektanta UX

Dzisiaj będzie bardzo filozoficznie, a każdy akapit zakończę pytaniem. Ten post jest zaproszeniem do dyskusji na temat etyki pracy projektanta UX. Od czasu do czasu będę pozwalał sobie na takie artykuły, gdyż uważam, iż zagadnienie edukacji w kierunku lepszego zrozumienia wpływu, jaki wywierają akcje projektantów i organizacji na dobro – lub jego brak na świecie – jest ogromnie ważne.

Każdy ma swoje standardy

Całkiem niczym Thomas van Schneider zaznaczam: spisane poniżej przemyślenia są moje i prezentują mój własny pogląd na sprawę etyki w zawodzie projektanta i pracującego człowieka. To trzeba napisać, bo musisz zrozumieć, że to, co masz w swojej głowie i to jak postępujesz w sytuacjach zawodowych jest tylko twoje. Ty jesteś jedynym oceniającym własne zachowanie, choć to nie pozostaje bez wpływu na los innych jednostek.

Nic nie dzieje się bez przyczyny

„Jadę tramwajem i, jak to mam w zwyczaju, powoli przyswajam sobie każdy detal tego, co mnie otacza. Przez 'detal’ rozumiem rzeczy, głosy i słowa. Na przykład, w sukience dziewczyny siedzącej przede mną widzę materiał i pracę, której wymagało jego utkanie (…) Widzę też delikatne zdobienia dookoła jej szyi i nitkę i całą włożoną w nie pracę. I od razu widzę, niczym podstawy tej ekonomii – fabrykę, gdzie zrobiono te materiały i maszyny, pracowników, szwaczki. (…) Cały świat otwiera się przede mną otworem po tym, jak moje oczy dotkną nieregularnego zielonego wzoru na sukience tej dziewczyny, przechodzącego z jasno w ciemnozielony. (…)”

— Fernando Pessoa, Book of Disquiet, tłumaczenie własne

Pessoa — świadom jedności wszystkiego, co go otacza — pięknie napisał o jednym z podstawowych faktów dotyczących naszego nie tylko emocjonalnego czy duchowego, ale i praktycznego istnienia w dzisiejszym świecie. Wszystko jest połączone w układ zamknięty. Pracujemy tworząc w pocie czoła rozwiązania, które pozwalają komuś zapracować na chleb, a komuś innemu być może ten chleb odbierają. Podejmujemy niezliczone decyzje, na temat których nie musimy się rozwodzić i takie, które rozważamy pod kątem etycznym. Śmiem postawić tezę, że jako projektanci często nie zadajemy sobie ważnego pytania: „Jaki wpływ na to, co dzieje się w społeczeństwie ma moja praca?”

Myślenie boli

Myślenie boli i nie uczyni cię popularnym ani lubianym. Przygotuj się na to. Kiedy zaczniesz kwestionować postawy etyczne i zastanawiać się głębiej nad swoją własną, dojdziesz do wniosku, że nie ułatwia ci to życia. Szefowie, którym wspomnisz o swoich wątpliwościach i przemyśleniach będą najprawdopodobniej pukać się w czoło. Może nawet okazać się, że poproszą cię, abyś poważnie zastanowił się nad swoim zatrudnieniem. Mnie wydarzyło się własnie coś takiego. Pracowałem w firmie, której lwia część klientów rekrutowała się z sektora finansowego. W rozmowie z jednym dyrektorów doszedłem do wniosku, że moralne i etyczne zasady, którymi kieruje się firma w doborze klientów nie zgadzają się z moimi. Szczęściem byłem w na tyle komfortowej sytuacji, że mogłem odejść z pracy i zmienić ją na taką, która bardziej odpowiadała moim wymaganiom. Ale co, jeżeli nie mógłbym?

Koledzy będą patrzeć na ciebie jak na dziwo i pomyślą nie raz, że przeszkadzasz, że wyłamujesz się z tłumu. Czy wolisz podążać za tym tłumem, czy spróbować tej oblatanej już, do zanudzenia wykorzystywanej „czerwonej pigułki”?

Czy wolisz satysfakcję osiągniętą po dobrej „walce”, czy taką, która przychodzi bez zastanowienia i wysiłku?

Bezsilność?

„To nie moja broszka. Ja nie mogę niczego zrobić.” — często tak mówimy i to samo słyszymy od innych. Wojny, głód, klęski żywiołowe, efekt cieplarniany, dominacja technologii i sposób, w jaki powoli wypiera odruchy człowieczeństwa, uzależniając kolejnych użytkowników od siebie. Nie trzeba nam przecież mówić, kto projektuje smartfony. My. My tworzymy również strony internetowe i niekończące się rozwiązania, które czasem przynoszą bardzo dużo dobrego, a czasem… Nie. Czy to naprawdę nie nasza broszka? Wyrzuciłeś fajka na chodnik w parku, chociaż pięć metrów dalej był kosz na śmieci? Trudno uniknąć tej odpowiedzialności.

Być może poprzez zrozumienie własnych granic i podejmowanie bardziej świadomych wyborów możemy powolutku, „kupą” wywrzeć różnicę?

Kasa czy spokojny sen?

Sam musisz odpowiedzieć sobie na to pytanie. Często da się połączyć dobre zarobki ze spokojnym snem, ale to wymaga odrobiny szczęścia i chorobliwej wręcz determinacji połączonej z nieoglądaniem się na łatwy zysk. Nie raz nie uda się zresztą taki kompromis i będziesz musiał pracować w miejscu, z którego pryncypiami się nie zgadzasz, albo w takim, którego filozofia pokrywa się z twoją, ale oczekiwania finansowe już nie. Co wybierzesz?

Błędni rycerze, czy świadomi wojownicy?

Można rzucać się na wiatrak z kopią. Można również narzekać. Żadna z tych opcji nie wnosi niczego dobrego. O wiele lepiej jest mieć świadomość tego, że żadna z naszych akcji nie pozostaje bez echa. Wtedy po kawałku można zmienić siebie, a następnie wpłynąć na układ. Kiedy będziemy na jakiś temat trąbić dość cicho, ale wytrwale i wystarczająco długo, sytuacja się zmieni. Znajdzie się ktoś, kto zauważy potencjał w naszym przekazie i zastosuje się do wskazówek. Nie wierzyłbym w to, ale sam widziałem takie mechanizmy w działaniu. W firmie, w której obecnie pracuję cztery lata temu klepano beznamiętnie strony internetowe bez jakiegokolwiek wpływu (nieistniejącego) działu UX. Dzisiaj zespół kilku dobrych specjalistów koordynuje tu programy digital transformation. Cztery lata temu musiałem zmuszać dział biznesowy do przychodzenia na treningi z zakresu service design. Dzisiaj oferty biznesowe nie wychodzą za drzwi nieprzepuszczone najpierw przez opiniodawcę z drużyny UX.

Nie ułatwia sprawy znikoma edukacja przyszłych UXów w dziedzinie etyki wykonywania tego zawodu. Jej brak jest fundamentalnym, acz zupełnie spodziewanym błędem. Spodziewanym dlatego, że „system” nie potrzebuje ludzi świadomych, a wykonawców poleceń. Od ciebie zależy, czy świadomości nabędziesz. Może warto? Może już ją masz?

A jakie są twoje standardy?

Ja nie przyjąłbym pracy dla żadnej organizacji sektora zbrojeniowego. Wzbraniam się także od pracy w finansach. Nieszczęśliwie zgodziłem się na duży projekt dla firmy pracującej przy eksploracji złóż paliw kopalnych i żałuję tego. Oczywiście; idealistą można być tylko do czasu, dopóki nie trzeba napełnić garnuszka… To moje własne tłumaczenie swojego zachowania. Chyba mogę to wytrzymać…

Czy jednak na pewno?

Łatwo nie będzie, ale czy nie warto trochę się spiąć po to, żeby nasze dzieci mogły zobaczyć na horyzoncie coś więcej niż kupę śmieci z wysypisk odpadów technologicznych?

Pamiętaj o tym, że zdanie sobie sprawy z tego, że miewasz wątpliwości i zastanawiasz się to nic złego. Wręcz przeciwnie, oznacza to twój rozwój.

Porozmawiajmy. Zastanów się nad tym: gdzie nakreślisz swoją własną linię?


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *