Dwa tygodnie w Polsce minęły jak z bicza strzelił. Najpierw fajna konferencja z okazji World Information Architecture Day w Toruniu, potem Warszawa i moje ulubione warsztaty. Aż cztery, w tym jedne nowe, te o dostępności i analizie zgodności z WCAG. Chociaż jestem zmęczony, to jestem też zadowolony; przez sale szkoleniowe przewinęło mi się prawie 100 osób, a kolacje networkingowe wypełnił gwar i dźwięki miarowego szamania nepalskiego jedzenia w uroczej i pachnącej atmosferą czasów studenckich Chmielarni. Czego więcej może chcieć od świata taki ktoś jak ja, jakby to zaśpiewał Ryszard R?
Toruń
Toruń piękne miasto, to i konferencja zacna – akademicka, a więc dla mnie coś nowego. Po raz pierwszy udzieliłem „referatu” na „sali obrad”. Trochę zabawnie, trochę uroczo, generalnie bardzo przyjemnie, a najważniejsze, że wspomniana sala wypełniona uczestnikami, których udało mi się zachęcić do szybkiego networkingu i rozmów na tematy związane z rozwojem kariery. Zdaje się, że całość była nagrywana, bo stała tam jakaś kamera, ale nie trzymajcie mnie za słowo. Przy okazji piąteczka z cudowną Zebzuchną i miłe rozmowy przy dziwnym jedzeniu z gronem zacnych projektantek. Muszę do tego Torunia wrócić, bo byłem tam pierwszy raz, a stare miasto zrobiło na mnie duże wrażenie (szkoda, że nie zdążyłem pomiziać Kopernika).
Warszawa
Jak już przylatywać, to konkretnie i na prawdziwy maraton. Cztery warsztaty z weekendem spędzonym na móżdżeniu o następnych cudach, które planujemy zaserwować Wam z obywatelem Andrzejem P. Za każdym razem, kiedy przeprowadzam ten cykl warsztatowy i poznaję nowe osoby, jaram się tylko bardziej i bardziej. Coraz więcej uczestników dociera z polecenia przyjaciół. Poziom ekspertyzy wzrasta i widać z tego jasno, że projektanci i projektantki w Polsce mają ogromny apetyt na przyswajanie praktycznej wiedzy. Nowe pytania i nowe wyzwania – szkolenie o dostępności zwieńczyło cykl, intensywne i bardzo wymagające dla uczestników, ale poruszające chyba wszystkie klepki mózgowe i ustawiające je w nowym porządku. Uważam, że osiągnąłem pożądany efekt edukacyjny, rozsiewając bakcyla dostępności i inkluzywności wśród nowej grupy znajomych.
A potem oczywiście jedzenie i picie (herbaty – kaszlnięcie dziada W.). Te wieczorki networkingowe to dla mnie coś, co tak naprawdę stanowi o sile warsztatów. Kilka godzin spędzone na poznawaniu się i wymianie doświadczeń. Wtedy dzieją się najciekawsze rzeczy. Dzielicie się kontaktami, padają ciekawe oferty, pomysły i widać, że jedzenie to tylko dodatek do tego, że spędzamy mile czas w towarzystwie osób, które zdeterminowane są zmieniać otoczenie na lepsze. Serce rośnie!
Co dalej?
Wracam do Szkocji po to, by (poza wyłożeniem się w swojej własnej wannie) szykować się na cykl szkoleń dla paru lokalnych organizacji. Poprowadzę kurs zaawansowanego UX dla CodeClanu, a potem wprowadzę podstawy projektowania pod strzechy dużej agencji software’owej i organizacji sektora publicznego zajmującej się prawami konsumentów. Kiedy już się z tego pozbieram, pozostanie odpalić pewien ciekawy, edukacyjny eksperyment i przygotowywać się do Element UX Talks w Warszawie i Polishopy w Bydgoszczy. Polska w czerwcu jest piękna, więc nie mogę się doczekać. Swoją drogą, zwróć uwagę na to, że…
Element UX Talks szuka prelegentów
Zgłoś się. Dlaczego? Bo:
- Występując na konferencji podniesiesz swój profil zawodowy o jakieś 53,5% (dane absolutnie nie statystyczne i wyciągnięte z palca, ale o dziwo dokładne na tyle, żebym je wyssał. He he).
- Występując na konferencji poprawisz wiarę w siebie. A to jest potrzebne.
- Spotkasz prelegentów, wymienisz się doświadczeniami, pokażesz się na scenie i zaczniesz rozbudowywać swoją karierę.
- Jeśli nie Jesteś mężczyzną, masz szansę wprowadzić w sektor zdrowy powiew różnorodności – którego bardzo mu potrzeba, zwłaszcza na deskach konferencji. A więc nie zastanawiaj się, tylko w te pędy składaj papiery.
Jeśli nie wiesz, czy się nadajesz i, czy masz o czym mówić, to szybko rozwieję Twoje wątpliwości: nadajesz się i masz. Jeśli w to nie wierzysz, spójrz na doświadczenie sprzed miesiąca i popatrz na siebie dzisiaj – a szybko zauważysz, że zmieniłeś/aś się i na pewno stało się po drodze coś, co zaciekawi osoby mniej doświadczone od Ciebie (a takie istnieją nawet, jeśli dopiero niedawno zainteresowałeś (lub zainteresowałaś) się UX). Do przodu, człowieku!
Tip: nieoceniona Aga N “The Awwwesomes” organizuje piękne spotkanie w Warszawie dla tych, którzy nie wiedzą, jak się za to całe prezentowanie zabrać. Obczaj to.
Podsumowanie podsumowania
Jak zwykle nie może odbyć się bez pewnego, raczej przypadkowego i mało skoordynowanego, zestawu obserwacji. Oto i one:
- Fajne są niespodziewane wpadki na ziomali w podziemnym przejściu przy Dworcu Centralnym. Zwłaszcza, jeśli jest późno i zimno i te ziomale są duże i miętkie i można się ogrzać w uścisku. Pozdrawiam, Marcinie „Luxmedowy” Uxie.
- Gnocchi z czegoś takiego zielonego, czego nazwy nie zapamiętałem są naprawdę w pytę.
- Kotleciki z batata i kaszy, wbrew pozorom, nie są takie niewinne, jak mogłoby się wydawać.
- Nigdy nie spodziewaj się, że projektor nie obetnie części ekranu.
- Taksówkarze czasem są niemili, a czasem mówią dziewięcioma językami.
- Pomimo upływu lat, Polskie Koleje Państwowe wciąż przodują w niedostępności i paskudności wychodków.
- Lubię pracować w kafejkach. A wcześniej tego nie cierpiałem. Świat się zmienia.
- 1917 to film tak szybki, jak szybkie jest wspomnienie o nim, czyli zupełnie chwilowy.
- Andrzej P. nie chrapie, za to kaszle.
- Zapomniałem już, jak bardzo posysają połączenia ADSL.
Podziękowania
A co tam! Jak na płycie rockowej, podziękowania muszą być. Dziękuję Weronice Kortas za zaproszenie mnie na konferencję do Torunia, Natalii i Michałowi i całej rzeszy prelegentów za udostępnienie mi kawałka sceny, wszystkim osobom, które wyściskałem, zwłaszcza: Beacie „Bakłażan” Z, Magdzie „T”, Kajtkowki „Łysemu” Debeściakowi, Tomaszowi za nepalską wycieczkę, Natalii “Zebzie” Bienias za miłe rozmowy, Agnieszce “The Awwwesomes” za uśmiechy i dobre wibracje, Panu Marcinowi z Adgara za wyrywanie kabli i Wam Wszystkim, kochani, za to, że wciąż Chcecie uczyć się ode mnie, chociaż czasem wydaje mi się, że wszystko, co mam Wam do zaoferowania to przaśne dowcipy. Love.
Następna edycja warsztatów już we wrześniu
Niedługo uaktualnię informacje. W międzyczasie obserwuj, co się tutaj dzieje — żeby niczego nie przegapić, zapisz się na newsletter.