Słyszeliście zapewne o dark patterns — rozwiązaniach z zakresu UX czy marketingu, które powodują, że chętniej sięgamy po produkty, internet wsysa nas coraz głębiej, a nasza populacja w efekcie staje się coraz bardziej chora fizycznie i psychicznie, podatna na stres i uzależniona od technologii.
Na pewno wiecie, że to zło i na pewno staracie się, tak jak ja, projektować rozwiązania, które przynoszą korzyści zamiast szkód. Wiecie też, że czasem jest to bardzo trudne. Jednak warto powalczyć.
Dzisiaj chciałem napisać jednak o czymś, nad czym wielu z nas nie zastanawia się na co dzień. Prawdziwe dark patterns, drogie koleżanki i koledzy, czai się bowiem zupełnie gdzie indziej. I ma o wiele, wiele poważniejsze konsekwencje.
Magia technologii
Apple. Facebook. Microsoft. Adobe. Niepotrzebne skreślić. Wiele innych korporacji, których naczelnym celem jest profit. Nie można od tego uciec; system ekonomii monetarnej, w którym idiotycznie pływamy od stuleci, nie zakłada niczego innego. Zostawię rozmyślania o polityce i finansach na czas spotkania przy piwie. Nie sposób jednak pominąć obserwacji, że to my, projektanci UX zaangażowani jesteśmy w tworzenie wielu “rewolucyjnych” rozwiązań, o których głośno na całym świecie.
Wspomniane dark patterns są tak stare jak rodzaj ludzki. Od dawna próbowaliśmy przekonywać naszych pobratymców do inwestowania w urządzenia i rozwiązania, których naprawdę nie potrzebują. W dzisiejszych czasach jednak widać jak nigdy wcześniej masowe przyzwolenie na coraz większą inwazję technologii w każdą z dziedzin naszego życia. Wczorajsza premiera nowego iPhone’a powinna ładnie zobrazować to, o czym piszę. Spójrzmy na slogany reklamowe, które dzisiaj rano przeczytałem na stronie Apple:
Face ID is enabled by the TrueDepth camera and is simple to set up. It projects and analyzes more than 30,000 invisible dots to create a precise depth map of your face.
Apple zyskuje dostęp do trójwymiarowego modelu twarzy użytkownika telefonu. Oczywiście, od dłuższego czasu iPhone’y przechowują informacje o liniach papilarnych. Nowe Macbooki Pro wyposażone są w podobną funkcjonalność.
Face ID is so secure you can use it with Apple Pay. And check out with just a glance.
Apple (od dawna już) ma dostęp do historii płatności użytkowników.
The TrueDepth camera analyzes more than 50 different muscle movements to mirror your expressions in 12 Animoji. Reveal your inner panda, pig, or robot.
Pod przykrywką animowanych emoji (czekam na animowaną kupkę!) zbiera od nas nadmienione modele twarzy. Nawet, jeśli nie zdecydujemy się na Face ID, w ogniu konwersacji i tak dosięgnie nas (oczywiście nie bez naszej woli) skaner buziola.
Pay friends in Messages. Let Siri be your translator. And discover new music with friends in Apple Music.
O Siri, uczącej się głosu użytkownika i pomagającej w rozwiązywaniu wielu zadań wie już chyba każdy. A reszta… Można tak bardzo długo.
Czy technologia to zło?
Nie. Nigdy nie zgodzę się z tym stwierdzeniem; technologia umożliwia nam rzeczy, które jeszcze kilka lat temu mieściły się w wiaderku z napisem “cuda na kiju”. Jednak to, co przeraża mnie coraz bardziej to fakt, że mniej i mniej zastanawiamy się nad tym, w jaki sposób wykorzystywane są nasze dane osobowe i nad tym, jak wielkie firmy zyskują dostęp do naszych najbardziej intymnych interakcji i momentów. Większość dyskusji na ten temat zbywamy ruchem ramion albo traktujemy jak majaczenie lunatyków. Wyczekujemy prezentacji nowych, ekscytujących produktów — a potem masowo stajemy w kolejkach do sklepów. Tymczasem, jesteśmy częściowo odpowiedzialni za obecny stan rzeczy. To my konstruujemy technologię; to my napędzamy rynek jako konsumenci i jako projektanci rozwiązań kupowanych przez innych.
I co dalej?
Mapa moich genów została zanalizowana na moje własne życzenie przez organizację zarejestrowaną po drugiej stronie kuli ziemskiej. Mój iPhone czyta moje linie papilarne. Mój nowy komputer będzie patrzył na mnie okiem webcama i słuchał mojego głosu, który obudzi go frazą “hello, Siri”. Używam Apple Pay. Używam bezdotykowych kart. Czuję się bezbronny. Czuję się świadomy, ale bezbronny. Kiedy zapomnę o swojej bezbronności, jaram się gadżetami i kupuję kolejne. Nie ma zresztą różnicy, czy używam technologii z Cupertino, z Redmond czy spod znaczka zielonego stworka, który wygląda jak sfazowany R2D2. Trochę nie tak to wszystko miało wyglądać, ale zapędziłem się w kozi róg, tak jak miliardy innych ludzi. A wciąż myślę, że dark patterns to tylko wciskanie mi produktów, których nie potrzebuję. Tymczasem prawdziwa ciemność może czaić się dużo głębiej i mieć o wiele mniej przyjazne oblicze. Czy chcemy obudzić się któregoś dnia z niejasną świadomością tego, że na w rozproszonej strukturze danych w jakiejś chmurze znajduje się cały nasz świat, nad którym powoli tracimy kontrolę?
A może to już się dzieje — i to za naszym przyzwoleniem? Kiedy zatrzymamy się na chwilę?
Lem już od dawna trąbił o tym, że tracimy kontakt z własnym człowieczeństwem. Zygmunt Bauman pisał, że po raz pierwszy w dziejach cywilizacji to technologia wynajduje dla nas nowe potrzeby, zamiast odpowiadać na potrzeby zdefiniowane przez nas.
Jako projektanci tego nowego, lepszego świata (ściskam, Aldous H.) powinniśmy myśleć o tym trochę częściej.
Teraz można już otworzyć piwo…