Jaime Levy – wywiad: UX od podstaw

Jaime Levy – wywiad: UX od podstaw

Nabierzcie pewności w siebie – świat stoi dla was otworem. Jedyne, co musimy pokonać to lęk przed samym sobą.

Jaime Levy to mieszkająca w Los Angeles specjalistka zajmująca się od lat strategicznym projektowaniem UX. Autorka książek i wykładowczyni na University of Southern California, Jaime rozwijała swoją karierę w czasie, w którym ja pożyczałem znajomym taśmy magnetofonowe z grami napisanymi na Commodore C64. Kupione na bazarze, zresztą. Obecnie Pani Levy podróżuje po całym świecie i prowadzi warsztaty, na których uczy całościowego myślenia o UX. Poznana na jednej z konferencji Jaime okazała się tak miłą osobą, że postanowiłem pokazać jej Edynburg i Glasgow. Nasza wycieczka po moich opłotkach zaskutkowała poniższym wywiadem, przeprowadzonym przez Skype parę tygodni później. Obiecany wieki temu, teraz wreszcie przetłumaczony. Przepraszam za wszelki poślizg.

Panie i Panowie: Jaime Levy.

Wywiad: strategia UX i droga projektanta

Wojtek: Cześć, Jaime. Cieszę się, że zgodziłaś się na ten wywiad. Zacznijmy zatem… Niektórzy z moich czytelników znają cię jako autorkę “UX Strategy”. Jesteś też wykładowcą UX, ale to nie przeszkadza ci pracować z klientami. Jak zaczęłaś? Jak to się stało, że teraz zajmujesz się doradztwem i projektowaniem strategii UX? Opowiedz o swojej ścieżce kariery.

Jaime: Zajmuję się projektowaniem oprogramowania i doświadczeń od ponad 25 lat i właściwie nigdy nie robiłam niczego innego. Studiowałam projektowanie interfejsów w latach osiemdziesiątych; nie przeniosłam się później do UX, tylko od początku wiedziałam, że chcę tworzyć produkty i usługi. Głównie gry i interaktywne historie. Nazywałam to wtedy “interaktywnymi multimediami”. Nikt tego wtedy nie robił, więc zaczęłam z Hypercard i Macromedia Director. Naturalnie, nie myślałam o tym, że ktoś mnie zatrudni, bo rynek nie był na to gotowy (no, może jeśli zechciałabym zaprojektować interfejs bankomatu), a więc po prostu robiłam to, na co miałam ochotę. Przez dwa lata, we wszystkich sklepach muzycznych i galeriach, które zechciały ze mną współpracować sprzedawałam elektroniczne magazyny: “Cyber rag” i “Electronic Hollywood”. Totalna świeżość. Musisz sobie uświadomić, że wtedy nie było niczego podobnego, żadnego interactive reading. Robiłam co mogłam, żeby to sprzedać i poszczęściło mi się – Billy Idol kupił jeden z moich dysków. Był pod takim wrażeniem, że poprosił mnie o zrobienie czegoś podobnego na potrzeby jego albumu “Cyberpunk”. W ten sposób produkt stał się komercyjny.
Niedługo potem pojawił się internet i sprzedaż stała się łatwiejsza.

Myślę, że ci, którzy mówią “Nie mogę znaleźć żadnej pracy, nie mam doświadczenia!” powinni sobie uświadomić, że jeżeli chce się zdobyć doświadczenie, to trzeba po prostu robić to, co chce się robić na własną rękę (w oryginale: “you should just make stuff” — przypis W.) Aby projektować UX sensownie, powinno się przede wszystkim poznać technologię i design. To podstawa. Prawa i lewa strona twojego mózgu powinny działać jednocześnie, jeżeli chcesz tworzyć dobre produkty.

Tak czy inaczej, tak właśnie zaczęłam. W miarę, jak internet i jego możliwości rosły, ja dalej pracowałam z naczelnym przekonaniem, że chcę uczestniczyć w projektach, które wnoszą coś nowego. Inaczej zanudziłabym się na śmierć. Jak wiesz, zajęłam się również uczeniem i jest to dla mnie niezmiernie ważne. Umożliwia mi to popatrzenie na siebie i swoją wiedzę z boku; ciągle się rozwijam i bardzo mnie to kręci.

W: Dzisiaj żyjemy w innym świecie – pełnym (często niezatrudnionych) ambitnych projektantów UX. Ktoś mógłby powiedzieć, że byłaś wtedy, jak i inni, w dużo ciekawszej sytuacji. Wiele produktów nie było przecież nawet wynalezionych. Co powiedziałabyś tym, którzy dzisiaj chcą wystartować w domenie UX? Uniwersytet, książki… Co polecasz?

J: Pierwsza i najważniejsza rzecz to nauczyć się podstaw. Zrozumieć, jak coś działa. Popatrz na surfing… Jak można się tego nauczyć? Czytając książkę? Nie. Tak samo jest z projektowaniem UX. Nie da się tego pojąć czytając książki lub chodząc na wykłady. Trzeba praktykować. Możesz przeczytać moją książkę (Jaime wybucha śmiechem), bo ona pokaże ci metody praktyczne, ale tak na końcu i tak musisz zanurzyć się w wodzie i nauczyć się pływać. W języku hebrajskim (Jaime jest Żydówką pochodzenia polskiego) jest takie słowo: “kvetch”, które oznacza “dużo narzekać”. Możesz narzekać, ale prawda jest taka, że powinieneś spędzać 40 godzin tygodniowo, pracując z narzędziami. Użyj czegokolwiek, czego chcesz: Axure, Justinmind, Sketch, InDesign, czegokolwiek! I zaprototypuj od zera jakąś stronę, którą już znasz. Amazon, eBay… Bez patrzenia na prawdziwe strony. Zrozum, jak potrzeby interakcji wpływają na funkcjonalność. Stań na desce surfingowej. A potem spytaj siebie: jak zaaplikować strategiczne (a nie tylko funkcjonalne — przypis W.) myślenie w taki sposób, by rozwiązać prawdziwy problem? Najpierw jednak poznaj te podstawy. Ludzie chcą wszystkiego zbyt szybko, to musi zająć czas. Malcolm Gladwell napisał w swojej książce “Blink: The power of thinking without thinking”, że potrzeba 10000 godzin praktyki, aby stać się w czymś dobrym. Ja w to wierzę. W innym przypadku będziesz jak doktor, który chce wyleczyć raka, ale nie wie, jak się leczy przeziębienie.

Jeżeli spojrzysz na Edisona i Jobsa, na ludzi, którzy wynaleźli niesamowite produkty – to oni wszyscy zakasywali rękawy. Oczywiście przyzwyczaj się do tego, że na początku nikt nie będzie ci płacił. Ale tego nie zapewni ci też żadna edukacja, chyba, że jesteś bardzo dobry i masz szczęście.

Jedynym powodem, dla którego ludzie przestają coś robić jest lenistwo i postawa roszczeniowa. Wyzbądź się tego.

W: Dość brutalnie, ale szczerze; zgadzam się z tobą. Praktyka czyni mistrza. Czy możemy porozmawiać o innych umiejętnościach dobrego projektanta? Trzeba potrafić wykorzystać narzędzia, ale co jeszcze?

J: Tak naprawdę trudno na to odpowiedzieć. Znam doskonałych projektantów, którzy mają wysoki poziom inteligencji emocjonalnej – całkiem nie tak jak ja (śmiech), są też tacy, który myślą o UX jak o grach, są tacy, którzy specjalizują się w strategii biznesu… Tak naprawdę chodzi o pasję, o chęć tworzenia nowych produktów. Dla mnie UX to najbardziej ekscytująca forma sztuki. Oczywiście, że jestem skrzywiona w swoim myśleniu, ale naprawdę uważam, że każdy dzień przynosi możliwość stworzenia czegoś niesamowitego i nowego. To wyjątkowe. Tak wiele rynków, tyle mental models! Znajdź coś ekscytującego i przejdź przez proces walidacji propozycji biznesowej, zdefiniuj segmenty grupy docelowej… Użyj swoich umiejętności i wyprodukuj coś wspaniałego.

W: To wszystko jest bardzo fajne, ale co jeśli jesteśmy zatrudnieni jako roboty do prototypowania, zwłaszcza na początku kariery? Jak można wprowadzać innowacje w takiej roli? Czy to w ogóle możliwe?

J: Sympatyzuję i łączę się w bólu. Też tak pracowałam. Jeżeli nie możesz być intrapreneurial (Jaime wyjaśnia to słowo w swojej książce, a ja nie miałem na tyle mózgu, by je przetłumaczyć. Chodzi o odwrotność projektowania entuzjazmu i edukowania “na zewnątrz” [entrepreneurial] i zwrócenie się do “środka” swojej organizacji) albo po prostu kreatywny w swojej pracy, to rób to w weekendy. Albo w nocy. Większość pomysłów jest wynaleziona po tym, jak ich wynalazcy odbiorą wypłatę za pracę w dzień. Ja musiałam niedawno wyjąć z banku swoje oszczędności i poświęcić pół roku na napisanie książki. Każdy z nas podejmuje wyrzeczenia i nie ma znaczenia, czy będziesz zasypiał głodny czy budził się niewyspany — powinieneś to zrobić.

W: Sam? W pojedynkę?

J: Nie. Złóż zespół. To jak zespół rockowy. Ja spróbowałabym zwołać zespół entuzjastów, w którego skład weszli by: creative designer, programista i ktoś znający się na biznesie oraz ty, specjalista od UX. Potrzebujesz kogoś, kto po prostu zakocha się w pomyśle. Co parę dni odbywaj z tymi osobami rozmowę na Skype. Kilka dni temu oglądałam film o irlandzkich dzieciakach, które chciały grać muzykę, ale nie umiały nawet używać instrumentów. Było ich kilkoro i zaczęły muzykować, oglądając teledyski z lat osiemdziesiątych i naśladując muzyków, próbując grać podobnie. W końcu im się udało, choć nie miały lekkiej drogi. Nikt nie poda ci niczego na tacy, musisz po to sięgnąć!

W: Całkiem podoba mi się ta metafora z zespołem. Powiesz coś więcej?

J: Chodzi tu o dwie połówki; jedna część zespołu przynosi techniczne umiejętności a druga ma determinację i ekspertyzę pozwalającą pchać pomysł do przodu. Kiedy zaczynałam bawić się w to wszystko, jeszcze jako młoda osoba, pracowałam z jednym z gości z Google (wtedy oczywiście Google nie było na świecie). Razem dzieliliśmy taki duży strych w Nowym Jorku i czuliśmy się tam trochę samotni, a więc zaprosiłam do nas wszystkich wariatów, jakich mogłam znaleźć. Było nas tam 25 osób, pracowaliśmy razem, słuchali muzyki, rozmawiali… Totalne szaleństwo. To jak jedna wielka impreza, ale było niezwykle stymulująco. Takie przestrzenie są wspaniałe. Oczywiście, to było w latach dziewięćdziesiątych, a więc wszystko wyglądało inaczej, to jednak się nie zmieniło. Zawsze najszybciej uczę się w pracy zespołowej.

W: Kreatywność i praca zespołowa, otwarte przestrzenie… Oczywiście, ale jest też świat realny. Tak często w pracy można odczuć apatię i brak ducha, zwłaszcza w większych organizacjach. Niektórzy klienci są niezdolni do podjęcia jakichkolwiek decyzji i niezwykle uparci. Projektowanie UX to wciąż koncept szeroko niezrozumiały i często myli się go z projektowaniem graficznym. Jak można zakwestionować takie myślenie, kiedy przejawia je klient? Co możesz powiedzieć tym, których klienci myślą, że procesy UX są zbyt drogie albo po prostu niepotrzebne?

J: Gromadź i przedstawiaj dowody. Ja rozmawiałabym z użytkownikami produktu nawet wtedy, jeśli mój szef tego nie chce. Można to także zrobić online, wcale nie trzeba siedzieć w labie! Steve Blank mówi o tym w ten sposób: nigdy nie mów szefowi, że nie ma racji tylko pokaż mu na to dowody. Pokaż mu badania. Musisz być jak kameleon i manewrować; adaptuj się. Powinieneś dostać to, czego potrzebujesz, ale nie możesz być przy tym dupkiem. Ludzie są zazwyczaj tak skoncentrowani, że nie widzą rzeczy oczywistych. To twoja robota, żeby pokazać im dane i, na przykład, wskazać na produkty, które są już na rynku i są lepsze niż ten, który opracowujecie. Aczkolwiek warto pamiętać o tym, że nie ma sensu pakować swojej energii w sytuację, której i tak nie możesz wygrać. To się czuje. Czasem po prostu trzeba skapitulować.

Ja bardzo rzadko dostaję fajne zlecenia; to normalne. W Polsce Jesteście szczęśliwcami. Macie wielkie możliwości, żeby pokazać, co to jest dobry produkt i dobre UX i jak odróżnić to od projektowania graficznego. Możecie naprawdę pokazać, że to doświadczenie użytkownika tworzy produkt, a do tego wszystkiego macie dostęp, bo rynek jest jeszcze młody. Wyjaśniajcie, na czym polega return on investment. Dlaczego Samsung zrzyna z Apple? Dlatego, że Apple zaoferował ludziom lepsze doświadczenie, a nie tylko dlatego, że ich urządzenia są ładniejsze. Oczywiście, że są, ale to tylko wisienka na torcie, bo ich po prostu łatwo się używa. W tym wszystkim chodzi o brak tarcia. Jeśli twoja mama może tego użyć, to wykonałeś swoją pracę dobrze.

W: Dzięki. Zmieńmy temat. Jeden z czytelników bloga zapytał mnie o rolę stratega UX w startupie. Gdzie widzisz taką osobę? W której z drużyn? Biznesowej czy kreatywnej? Startupy mają przeróżne struktury i często ich strategia UX bardzo kuleje.

J: Startupy to jak zbiór tych zespołów rockowych. Nigdy nie wiadomo, który ubije deal z wydawcą płyty. Dobre startupy to takie, które zyskują finansowanie, a zyskują je te, które mają dużo użytkowników. Jeśli do tego nie dojdzie, płyta nie zostaje wydana. Brak inwestycji w myślenie o produkcie przed rozpoczęciem jego rozwijania zawsze zawodzi. Wiele startupów myśli, że “użytkownicy się znajdą”, ale to tak nie działa, nie, jeżeli nikt nie chce korzystać z produktu. Rola stratega UX jest bardzo ważna dla startupu i nie ma zupełnie znaczenia, gdzie w strukturze znajduje się taka osoba – tak długo jak ma wpływ na wszystkie potrzebne zagadnienia.

Kluczem do sukcesu jest walidacja. Mała notka: wydaje mi się, że metodologia Lean Startup zaczyna nas zawodzić i okazuje się fiaskiem. Nie można zmieniać wszystkich założeń i okręcać ich o sto osiemdziesiąt stopni co dwa tygodnie i testować zmian z garstką użytkowników. To jest zbyt szalone… Czytałam niedawno książkę gościa z Tindera, w którym pisał, że pracował kiedyś w startupie, gdzie co dwa tygodnie zmieniała się cała wizja a testów było niewiele. To nie może działać — i nie działało.

W: Jak sądzisz, gdzie znajduje się przyszłość UX? Czy mamy jeszcze co eksplorować?

J: Myślę, że otworzy się wielki rynek produktów sterowanych głosem. Minęło 25 lat odkąd zaczęłam to robić, a wciąż mam na stole cztery piloty od różnych urządzeń. Jeden do telewizora, jeden do hifi i dwa inne. Dlaczego nie mogę po prostu powiedzieć “Chcę obejrzeć ten serial, sezon drugi?” Myślę, że wreszcie przestaniemy myśleć o UX jak o czymś co zawsze kończy się fizycznym interfejsem. Amazon robi coś, ale to ciągle strasznie źle działa. Będzie lepiej. Wszystko zmienia się tak szybko… Zobacz, jak zmienił się kontekst, w którym używamy telefonu. Kto teraz dzwoni? Nikt. Wszyscy wysyłają wiadomości tekstowe. Następna rewolucja to interakcja głosowa. Wszystko jeszcze się ułagodzi, będzie mniej tego “tarcia”. Doświadczenia używania rozwiązań cyfrowych staną się jeszcze lepsze.

W: Czekam z niecierpliwością. Czas nam kończyć ten wywiad, nie chcę cię przetrzymywać przed ekranem. Jaime, ostatnie pytanie: czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć wszystkim czytającym ten wywiad?

J: Jasne. Nabierzcie wiary w siebie – świat stoi dla was otworem. Jedyne, co musimy pokonać to lęk przed samym sobą. Mamy niesamowite umysły i możemy wykorzystać je w piękny sposób. Poszerz swoją sieć kontaktów i znajomych, podekscytuj się czymś, zmień czyjeś życie. Myśl pozytywnie i rób, co możesz. Ja mam 50 lat i wciąż chodzę na wszystkie możliwe spotkania networkingowe po to, by ciągle czuć kreatywną stymulację. Oglądaj gadki z konferencji, pełno ich na Youtube. Nie wyłączaj się. Jeżeli naprawdę chcesz zostać dobrym projektantem UX, pamiętaj: zawsze istnieje możliwość, by zrobić coś nowego, a my jesteśmy teraz w świetnym momencie, żeby z tego skorzystać. Mamy całą technologię świata do naszej dyspozycji. Wykorzystaj to!

W: Dziękuję pięknie.

J: Ja również, to była prawdziwa przyjemność.

Uwaga! Warsztaty Jaime w Warszawie

Portret Jaime Levy
Jaime Levy, fot. Paul Vachier

Jaime Levy poprowadzi doskonałe warsztaty w Warszawie — wiem, że mają sens, bo sam przez takie przeszedłem. Można się od niej nauczyć bardzo, bardzo dużo. Jeżeli interesują Cię zagadnienia strategii UX, to warto zastanowić się nad uczestnictwem. Na szkoleniu Jaime wyjaśnia od podstaw jak zbadać zapotrzebowanie na produkt i jak doprowadzić do tego, by wyprodukowano coś, co ma sens.

Polecam uwadze: Jaime Levy – User Experience Strategy, Warszawa, 15 maja 2017

Odnośniki


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *