Ostatnie trzy dni spędziłem w rozgrzanej słońcem Warszawie. Jeszcze wczoraj obserwowałem, jak 21 bardzo interesujących osób pracuje w pocie czoła w czasie praktycznej części moich warsztatów z cyklu UX w praktyce. Przez kilka porannych godzin pokazywałem uczestnikom, jak według mnie (i frameworku GDS) planować można procesy projektowe tak, by były wydajne, przyjazne i owocne. Dzielić się tą wiedzą jest warto, bo nowe pomysły pompują świeżą krew do mózgu — mam nadzieję, że nie tylko ja wyniosłem z tego wydarzenia bardzo pozytywne odczucia.
Co robiliśmy?
Uczestnicy warsztatów dowiedzieli się, jak:
- Przeprowadzić szczegółową analizę wymagań wstępnych,
- Zaplanować poszczególne etapy procesu projektowego,
- Pozyskać zwiększone zaangażowanie interesariuszy i radzić sobie z nimi w sytuacjach konfliktowych,
- Komunikować wymagania i pomysły używając pomocy wizualnych,
- Zaplanować sprawdzenie efektywności projektowanych rozwiązań poprzez opracowanie odpowiednich procedur testowych,
- Zaplanować monitorowanie końcowego produktu.
Chyba nikt się nie nudził, a długopisy piszczały przy sporządzaniu notatek. Pięknie zmieściliśmy się w czasie, a zaprezentowane w efekcie pracy grupowej plany projektowe dla czterech zupełnie różnych scenariuszy (które uczestnicy wylosowali z puli) były na naprawdę wysokim poziomie. Widać wypicie porannej kawki przyniosło efekty!
Co dalej?
Przede wszystkim, gigantyczne podziękowania należą się uczestnikom warsztatów. Daliście z siebie bardzo dużo, a zadanie, przed którym Was postawiłem nie było łatwe (i nie chodzi tu tylko o konieczność słuchania moich dyrdymałów przez parę godzin, kiedy za oknem świeci słońce i można by prażyć się w parku). Podwójna “piąteczka” dla tych z Was, którzy zdecydowali się wyjść po szkoleniu na “piwerko” — być może Wasze mózgi były tak zmęczone, jak mój, ale wiem, że bawiliśmy się dobrze. Cieszę się, że zdobyłem paru nowych znajomych! Czekałem na dobrą dyskusję i nie rozczarowałem się, gdyż tego rodzaju wydarzenia zawsze gromadzą ludzi chętnych do polemiki, a to wprost uwielbiam: nauczyłem się od Was wszystkich bardzo dużo!
Chciałbym też podziękować za pomoc najlepszemu znanemu mi organizatorowi takich wydarzeń, Andrzejowi Pyrze i jego PoGo. Jeżeli kiedyś szukalibyście gościa, który nie złamie się nawet przy najdziwniejszych żądaniach starego rockmana pierdoły, to walcie jak w dym.
Fakty bez specjalnego sensu
Kilka przypadkowych myśli, które chcę z siebie wyrzucić:
- Sernik w Charlotte (?) w Warszawie zerwał mi klapki. Dzięki, Jacob.
- UX lotniska w Modlinie było chyba projektowane przez Studio Designu Belzebub.
- Nie wiesz co to życie, dopóki nie przejedziesz się Jaguarem zioma noszącego czapkę z daszkiem i słuchającego radia Vox. Respekt, Tomaszu.
- Koncentracja pięknych ludzi na metr kwadratowy w przesiąkniętej słońcem stolicy zdecydowanie przekracza moje możliwości percepcyjne.
- Siedem godzin z projektorem “ftfasz” robi jajecznicę z mózgu.
- Jeśli wydaje Ci się, że wszędzie można kupić rzodkiewkę, to się mylisz. Jeżeli myślisz, że salami nie może smakować jak parówka, to też się mylisz.
- Kebab kebabowi nierówny; po tym edynburskim rozmawiam z bogami jelit, po tym warszawskim śpię jak dziecko.
- W zdaniu “Pa, jaka długa ta kolejka, rajaner…” można zmieścić więcej wyrazów “kurwa” niż wynosi liczba początkowych wyrazów w tym zdaniu. Janusze przestworzy.
- Chyba jestem uzależniony od takich przyjemnych i produktywnych wizyt w Ojczyźnie.
Następne edycje warszatów już niebawem!
Chciałbym uchylić rąbka tajemnicy: to nie ostatnie szkolenie UX w praktyce ze mną w roli głównej. Informacje o nowych edycjach zawsze znajdziecie na Fejsie — strona Wojtek Kutyła o UX czeka. Za bardzo lubię pierogi i słońce, by od czasu do czasu nie zrzucić z nóg moich ciepłych papuci z wełny szetlandzkiej…
Do zobaczenia!
Dodaj komentarz