Wind of change, czyli wiatr zmian

Wind of change, czyli wiatr zmian

Kiczowaty zespół Scorpions śpiewał o parku Gorkiego. Jako dzieciak nie miałem pojęcia, o czym była piosenka „Wind of change” i śpiewałem ją wymawiając frazy fonetycznie. Myślałem, że chodzi o ogórki. To dopiero było coś! Jeśli nie znasz tej piosenki, to jej nie szukaj. Weź se posłuchaj czegoś dobrego (na przykład dźwięku czajnika). Ale do rzeczy.

Pandemia i praca z domu dają okazję do wielu przemyśleń. Trudno jest odsunąć się od internetu. W braku bezpośredniej bliskości przyjaciół i rodziny tafla monitora pozostaje często jedynym oknem na świat. Osaczony przez technologię, pracujący nad projektami komercyjnymi i zaangażowany w inicjatywy poza pracą, a także starający się wykorzystywać pozostały czas na rozwój intelektualny i twórczy — podjąć chcę pewne kroki, które zagwarantują mi większy spokój sumienia i duszy. A Tobie przyniosą jeszcze więcej fajnej treści i opowieści ze świata UX, które będzie mi się chciało pisać.

Co wydarzy się w najbliższym czasie? 

Przejście na LinkedIn i likwidacja strony na Fejsie 

Od dawna noszę się z zamiarem opuszczenia Facebooka. Jest mi bardzo nie po drodze z agresywną polityką gromadzenia danych, którą stosuje ten portal (można o tym poczytać choćby w rewelacyjnej książce Shoshany Zuboff). Zaprzecza ona wszystkiemu, w co wierzę — i nie chcę nadal wspierać działalności korporacji Zuckerberga. Nie jestem także fanem łączenia pracy z życiem prywatnym. Używanie portalu wiąże się dla mnie z ogromną stratą czasu i rozproszeniami, na które nie chcę się zgodzić. Teraz, kiedy LinkedIn nareszcie zyskuje na sile i staje się powoli dominującą na rynku polskim propozycją zawodowej sieci społecznościowej, moja migracja nareszcie staje się możliwa. Ktoś mógłby powiedzieć, że Microsoft też ma za uszami (bo to prawda); mimo to, łatwiej będzie mi kontrolować przepływ informacji w jednym miejscu, a poza tym, LinkedIn nie zachęca do używania sieci społecznościowej w charakterze prywatnym. Tego głównie chcę uniknąć. LinkedIn i treści w nim zawarte uważam za o wiele bardziej wartościowe, tak więc jest to dla mnie stosunkowo prosta decyzja. Nie ukrywam, że coraz bardziej zakręcone reguły rządzące reklamą na Fejsie i jego absolutnie potworny interfejs przelały szalę goryczy.

Większość interakcji z Wami przeprowadzam teraz na LinkedIn. Tam otrzymuję od Was wiadomości, tam kontaktują się ze mną nowe osoby. Co za tym idzie, powoli mogę odpuścić Fejsa, tak zawodowo, jak i prywatnie. Oczywiście, nie od razu. Będę aktualizował profil i utrzymywał go do końca pierwszego kwartału 2021. Już teraz przenoszę powoli oś aktywności na nowo stworzony profil na LinkedIn (zapraszam do obserwowania).

Obiecuję, że obserwując moje ruchy na LinkedIn nie stracicie niczego, co będzie dla Was wartościowe i fajne — zamierzam podtrzymać komunikację i być tak blisko Was, jak to możliwe w kontekście zawodowym.

Drogi czytelniku albo czytelniczko; jeśli jeszcze nie masz konta na LinkedIn, to je załóż i połącz się ze mną. Ta sieć naprawdę pomaga zdobywać zawodowe kontakty i coraz częściej przejmuje rolę większą, niż tylko odpowiednika CV.

Zamknięcie konta na Instagramie 

Instagram nie wpisuje się nijak w wachlarz moich metod działania. Nie lubię go uaktualniać, a jego oglądanie rozprasza mnie i wybija z rytmu. Konieczność stałego monitorowania go to także czynność, której nie chcę wykonywać. Przestałem uaktualniać Instagram Opowieści ze świata UX jakiś czas temu. Konto zamknę do końca roku (prawdopodobnie wcześniej). Jak zwykle, po świeże treści sięgać będziecie mogli na LinkedIn.

Więcej solidnych materiałów dostępnych przez newsletter

Przyznam szczerze, że do zainwestowania czasu i wysiłku w newsletter zainspirowali mnie Maciek Aniserowicz i Michał Mazur (ten pierwszy to prawdziwy mistrz komunikacji internetowej. Na newsletter Michała naprawdę warto się zapisać). Ta forma publikacji treści jest bardziej osobista i trafia dokładnie do tych ludzi, którzy jej chcą. Będę dalej publikował na blogu, ale w newsletterze rozsyłał będę artykuły najciekawsze, spersonalizowane. Osoby zapisane na listę będą miały dostęp do specjalnych, zamkniętych webinarów, konkursów, zniżek (które czasem wyhaczam od organizatorów konferencji) i bezpośredniego kanału komunikacji. Ta zmiana także nastąpi stopniowo. Poza tym, w ten sposób każdy będzie mógł zbudować sobie osobiste archiwum moich tekstów. Zapraszam Cię do zapisu na listę mailingową — obiecuję, że na tym nie stracisz. Oczywiście, to, co zostało opublikowane na blogu do tej pory pozostanie tam, chociaż być może przyszykuje się mały redesign serwisu, który poprawi czytelność (tego nie obiecuję — wszystko zależy od dostępnego czasu).

Działania online 

Razem z Andrzejem Pyrą z LearnDesign uruchomiliśmy moje pierwsze otwarte warsztaty online dla początkujących po polsku (zapisy trwają). Wrócę też do formy webinarów, które będą bezpłatne. UX wieczorową porą, które prowadziłem z Michałem Mazurem, odniosło niemały sukces. Powróci zatem w nowym roku. Zastanawiam się też nad podcastem, ale nie wiem, na ile starczy mi sił, bo to proces pracochłonny.

Dlaczego to robię?

Powodów jest wiele. W skrócie:

  1. Chcę wypisać się, na ile to możliwe, z mechanizmów rynkowych, które opierają się na ekonomii uwagi i nadzoru (czyli wykorzystywaniu danych jako narzędzia budowania kapitału korporacji i instytucji nie zainteresowanych poprawą sytuacji ogólnospołecznej, ekonomicznej i ekologicznej). Chcę, by moje treści trafiały do tych czytelników i czytelniczek, którzy tego chcą i nie zaśmiecały świata innym.
  2. Pomimo pandemii, jestem zajęty zawodowo i chcę kierunkować swoje wysiłki strategicznie, według planu, który mogę wreszcie zrealizować. Po to, by mieć więcej czasu na wypoczynek, hobby i sprawy związane z kultywacją zdrowego trybu życia.
  3. Chcę zaoferować Wam doświadczenie, które nie zginie w odmętach fejsbukowego bagna (to linkedinowe jest jednak nieco czystsze). Stąd decyzja o przejściu na LinkedIn i newsletter.
  4. Poszukuję odświeżenia i staram się wykorzystać do tego metody pracy, które odpowiadają mi najbardziej.
  5. Szykuję dla Was niespodziankę „z grubej rury”, która wymaga sporego skupienia przez długi okres czasu i chcę przygotować sobie dobre środowisko do jej zaszczepienia. Ha!

A zatem…

Wiem, że jeśli zależy Ci na tym, co publikuję i lubisz moje treści, to zostaniesz ze mną i będziemy dalej podróżować po bagniskach UX. Zdaję sobie sprawę, że zmiany spowodują małe przerzedzenie grupy czytelniczej. Nie obawiam się tego. Ewolucja musi się odbywać, żebym czuł satysfakcję z tego, co dla Ciebie robię! Chcę entuzjastycznie podchodzić do rzeczy.

Zapraszam Cię do obserwowania Opowieści ze świata UX na LinkedIn. Podłącz się także do mojej sieci. Publikuję wiele ciekawych treści i dzielę się dobrymi kąskami (po polsku i angielsku).

Zapisz się też na mój newsletter. Już niebawem zaczniesz otrzymywać go regularnie.

Zostań ze mną, a pokażę Ci UX od podszewki tak, jak robiłem to do tej pory — tylko bardziej osobiście, intymnie i bez udziału wielkich korpo, szarpiących nas za szelki.

Miłego dnia, projektancie, projektantko, gdziekolwiek Jesteście.


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *